Czy trzeba się tłumaczyć z fascynacji?
Chyba tak, jeśli to tłumaczenie może
się komuś przydać. Bo Dizzy, którego
przedstawię Wam dzisiaj, to skarbnica
wiedzy. Nie tylko jeśli chodzi o
warsztat trackerowy, ale o muzykę w
ogóle. Panie i panowie - mr. Juha
'Dizzy' Kujanpaa!
Moje pierwsze zetknięcie z Dizzym?
Och, późno. Za późno! Chyba pod
koniec roku 1993. Na
usprawiedliwienie dodam, że w tamtych
czasach swappowanie modułami należało
do rzadkości. I to nawet wśród
muzyków. Bo przecież wychodziło wtedy
tyle produkcji! Co dzień a to nowe
demo, a to jakieś intro, mag... Nic
dziwnego więc, że jeśli już, to
przesyłano sobie tylko te najlepsze
moduły; tylko te naprawdę zapadające w
pamięć. Może to i lepiej. Bo
przynajmniej przez jakiś czas nie
musieliśmy mieć do czynienia z kupą
łajna, która zasypała nas później. Na
jednej z takich dyskietek znalazłem
dwa moduły Dizzy'ego - "Just for
blues" i "Alternative Samba".
Pamiętam dokładnie, że zadałem sobie
wtedy pytanie, czy kiedykolwiek pojawi
się na scenie coś lepszego niż to? I
rzeczywiście - nic takiego się nie
pojawiło. Nigdy.
NA SKRZYDŁACH
Tam, gdzie Heatbeat postawił palec,
Dizzy postanowił całą stopę. Stosuje
wzbogaconą w stosunku do pozostałych
trackerowców harmonię zazwyczaj
jazzowej proweniencji. Same akordy to
rzadko kiedy czyste dury i molle,
najczęściej jakieś 7, 7+, 5-, łamańce
typu 7+/9, albo jeszcze inne. Ale u
Dizzy'ego akurat nie same akordy są
najważniejsze. Bo to w sumie nie
problem zagrać jakiś bogaty
wielodźwięk. W przeciwieństwie jednak
do wielu innych muzyków, którzy
zagrają jakiś E5+/7 i czekają na cud,
u Dizzy'ego akordy pełnią rolę
wybitnie służebną w stosunku do
melodii. To nie ona jest dodatkiem do
nich, a one do niej. Dyskretnie i
cholernie inteligentnie wspierają i
korespondują z nią ("Walk'n'titanize",
"Spekuulatio" albo wspaniały
"Paaryna's Allrite"). Nigdy w każdym
razie nie dominują. A prawdziwą klasę
muzyka poznaje się nie po tym, jak
skomplikowany akord jest w stanie
chwycić, tylko po tym, gdzie potrafi
dolecieć na jego skrzydłach.
ZRYWA GACIE Z JAJAMI
Przy całym swoim wyrafinowaniu
pozostaje Dizzy twórcą pogodnych,
czasami wręcz przebojowych melodii.
No bo czy ktokolwiek z Was (pomijając
koderów) nie potrafiłby zanucić
tematów z "Allnite Groove", "Banana
Split" albo "Happen'o'lowize"? Ale
Dizzy nigdy nie poprzestawał na
chwytliwej melodii... I tutaj właśnie
owocuje jego miłość do jazzu. Bo
muzyka Dizzy'ego to jazz, głównie
jeśli chodzi o samą formę. Urokliwy
temacik, a potem opowieść na jego
temat. Posłuchajcie sobie "Banana
Split" - początek niewinny; wpadająca
w ucho melodyjka, dyskotekowy rytm, i
tylko akordowe szaleństwa w tle jakoś
tu nie pasują. I rzeczywiście. To,
co zaczyna się od pozycji 20 po prostu
zrywa gacie razem z jajami! Następuje
chyba najczęściej słuchana, studiowana
i nieudolnie kopiowana improwizacja w
dziejach amigowej muzyki. To po
prostu trzeba usłyszeć. Ale po kolei.
Nie dość, że solówka jest sama w sobie
bardzo melodyjna i na temat, to
jeszcze Dizzy'emu udało się uniknąć
trackerowej kanciatości. Zauważcie
bowiem, że jeśli mamy metrum na
cztery, to najkrótszą nutą będzie w
trackerze zazwyczaj ćwiartka, rzadziej
ósemka (zależy od prędkości), przez co
muzyka sprawia wrażenie stworzonej
przez robota. Bo nuta w obrębie taktu
pojawia się tylko i wyłącznie w 4
(albo 8) stałych miejscach. Wszystko
aż do bólu równiutkie i symetryczne.
To oczywiście nie wina muzyków, ale
ograniczonej rozdzielczości taktu w
trackerach, co jednak nie znaczy, że
nie można próbować tego jakoś
złagodzić. I właśnie u Dizzy'ego
czuć, że solo oddycha, żyje. Płynie
ono jakby obok metrum, pełne synkop,
niespodziewanych akcentów, w tym i
uprzedzających o ułamki sekundy
akcenty metryczne właściwe. Słowem -
solówka sobie, a reszta, czyli bas,
perkusja i tło też sobie. Jak to
zrobił? To już Wasza działka. Do
studiowania nadają się szczególnie:
"Pathway", "Walk'n'Titanize", czy
"Just for Blues". Poza tym Dizzy z
wyczuciem manipuje dynamiką w swoich
solach, co też rzadko kto robi, a co
bardzo urealnia muzykę.
Schemat melodia + improwizacja
warto też prześledzić w takich
kawałkach jak np. "Camomile",
"Happen-o-lowize", czy "Kokkola
Roundabout". Poza tym jeszcze coś, co
znamy już z Heatbeata - melodię gra
niby jeden sampel, lecz w
rzeczywistości jest ich kilka,
odpowiednio obrobionych. Tę technikę
doprowadził do perfekcji w
wymienionych na początku "Just for
Blues" czy "Alternative Samba" - nie
użył sekwencji, tylko skonstruował
solo z wielu próbek gitary, uzyskując
realizm niespotykany dotychczas na
Protrackerze.
WIĘŹNIOWIE AKORDÓW
I kolejna rzecz, którą często słychać
u Dizzy'ego, a bardzo rzadko, o ile w
ogóle, u innych modularzy. Otóż
przeciętne trackerowe sola są jakby
uwięzione w akordach. Muzycy grają
zachowawczo, każdy dźwięk jest w
gamie, z której zbudowano akord;
wszystko grzecznie, przepisowo i...
mdło. Jeśli czasem jakaś nutka wyleci
ze skali, natychmiast się
"poprawiają", tak że już więcej się to
nie powtarza. I błąd! Od czego mamy
wyobraźnię? W solówkach Fina co rusz
pojawiają się jakieś "obce" (w domyśle
spoza skali) dźwięki. Ale czy
sprawiają wrażenie fałszy, dysonansów?
Otóż cały figiel właśnie w tym, że
nie. Kujanpaa robi to tak naturalnie,
w sposób tak niewymuszony... Polecam
tutaj szczególnie "Pathway",
"Walk'n'titanize", "Citronative" albo
oszałamiający "Suuntaviivat".
Zastanawiałem się, skąd to wyczucie i
myślę, że być może to zasługa praktyki
na instrumencie. Juha gra przecież i
na pianinie, i na basie...
RZYGOWINY W PATTERNACH
Jest tzw. upychaczem (upychaczem jest
też np. Virgill). Pierwsza rzecz,
jaka uderza w jego trackach to
nagromadzenie dźwięków. Zaglądając w
patterny trafiamy na mnóstwo
nieistotnych z pozoru szczegółów,
jednak dopiero próba usunięcia
któregoś z nich uświadamia nam, jak
bardzo to przemyślane i potrzebne.
Tracki Dizzy'ego czasami wyglądają
wręcz, jakby ktoś w nie narzygał.
Zdumiewające! Zawsze byłem pełen
podziwu dla ogromu pracy, jaką Dizzy
wkładał w każdy moduł (bo musiał
wkładać, nie ma rady).
Podczas gdy inni tłukli te swoje
wypociny z intensywnością maszyny
produkcyjnej, on robił mniej, za to
wszystko dopracowywał. Dorobek Juhy
K. w porównaniu z tytanami jest
raczej skromny. Trochę szkoda, tym
bardziej że to te nowsze kompozycje są
najciekawsze. Ze starszymi bywa
różnie. Raz są nijakie i
przekombinowane (Ezoque), albo wtórne
i bez wyrazu (Decept2), innym razem
urzekają subtelnością i obłocznym
nastrojem (przepiękny "Omeher").
Grogon:
"Jest to niewątpliwie jeden z moich
faworytów w muzyce trackerowej, jeśli
w ogóle nie najlepszy ze wszystkich.
Łatwiej jest mi wymienić moduły, które
podobają mi się średnio, niż te
najlepsze, gdyż tych drugich jest cała
masa.
Dizzy to człowiek, który z
Protrackera uczynił instrument, a grę
na nim doprowadził do perfekcji. Jego
czterokanałowe moduły zaskakują
prostotą. Nie ma tam przesadnego
kombinowania, tuszowania ograniczeń
technicznych. Cztery kanały są i
więcej nie potrzeba! Do tego tak
sprawnie manipuluje samplami, że z
kilku krótkich i nieszczególnie
brzmiących instrumentów powstają żywe
partie basów, perkusji itd...
W jego wypadku umiejętności
techniczne zeszły się z talentem do
budowania oryginalnych nie tylko jak
na trackerowe warunki harmonii,
tworzenia ładnych, wpadających w ucho
melodii, oraz aranżowania na
rozpracowany i sobie tylko znany
sposób. Jego utwory zdają się być
bardzo przemyślane, a banalne nieraz
rozwiązania przechodzą w bardzo
interesujące. Choćby w module
"Allnite Groove" - niby oklepane
sample, niepoważna melodyjka, ale od
pozycji 22 zaczyna się coś dziać. I
to tak, że już w pozycji 25 człowiek
ma ochotę skasować wszystkie swoje
moduły, zaczynając od Jogeira, a na
Extendzie kończąc.
Para modułów "Alternative Samba" i
"Just For Blues" zawsze kojarzyła mi
się razem i wspólnie podobała. W tym
drugim, od pozycji 18, zaczyna się
cudowny swing. O ile kawałki te
dzięki samplom niskiej jakości
brzmieniowo nie dorastają do nagrań
profesjonalnych, o tyle warstwa
melodyjno/aranżacyjna zachwyca.
Chciałbym, aby kiedyś jakiś
profesjonalny jazzman przetworzył i
zagrał na żywo te utwory. Te
improwizacje naprawdę żyją.
Do klasyki również należy
"Suuntaviivat" - moduł z użytymi
samplowanymi sekwencjami perkusji,
ale... tak poskładanymi, że trudno
powiedzieć, co tu jest sekwencją, a co
właściwą robotą. Krótkie partie sola
na pianinie, saksofonie brzmią
naprawdę super. Jedyne, co mogę
zarzucić temu modułowi, to czas
trwania. Trwa 1 min 50 sekund i
kończy się nagle...
"Spekulaatio" to moduł w którym
przebiegamy przez różne klimaty, od
nieco psychodeliczno jazzowych, po
komiczne. "Happen-o-lowize" to
wałkowanie jednego motywu z Dizzowską
perfekcją, który na koniec przeplata
się z partiami swingującymi. "Banana
Split" - cóż o nim napisać, pełnia
kunsztu Dizzy'ego.
Mógłbym tak długo, ale nie ma
sensu. Muzyki trzeba słuchać. Nie
napisałem nawet o 10% tego, co można
znaleźć w modułach Dizziego. Rytmika,
melodyka, harmonia, swing, jazz,
improwizacja, łamane patterny,
perfekcja to słowa, jakie kojarzą mi
się z tą niepozorną ksywą (a wcale nie
z jajkiem). Dizzy to samorodek.
Patrząc na daty powstania jego modułów
nie chce mi się wierzyć, jak bardzo
odstawił w tyle resztę sceny,
zachwyconą Jesterem, którego modułów
dzisiaj już niezbyt ma się ochotę
słuchać. Chyba, że przez sentyment.
Muzyka Dizzy'ego jest atrakcyjna do
dzisiaj. Nie było takiego drugiego.
Jestem tego pewien, że jeśli kiedyś po
wielu, wielu latach włączę Amigę, to
jedną z rzeczy jaką się zajmę będzie
przypomnienie sobie modułów Fina - o
ile kiedyś je zapomnę".
A na koniec lista naszych
ulubionych modułów Grogona. Głosowali
m.in.: Vagon, Bodzio, Bald Horse,
Noster, Curt Cool, Grogon + kilka osób
spoza sceny i komputerów.
1. Just for Blues
2. Alternative Samba
3. Banana Split
4. Pathway
5. Paaryna's Allrite
6. Allnite Groove
7. Coltris
7. Walk'n'Titanize (ex aequo)
8. Spekulaatio
9. Happen'o'Lowize
10. Suomalainen Kaupunki
JazzCat/Pic Saint Loup [Taboo Staw]
Artykuł pochodzi z diskmaga Taboo #1
|