Najpierw chciałem zrecenzować
modki z The Party, ale po wysłuchaniu
zrezygnowałem. W kategorii 4-channel
oprócz nieziemskiego modułu Jazza nie
było w sumie nic ciekawego, zaś w
multichannelach było tak jak zwykle,
czyli bardzo przeciętnie.
Postanowiłem więc wziąć do ucha mody z
Satellite. Następnym razem
Apocalypse. Drżyjcie, trolle!
4-CHANNELE
3. "Lite teknolagy" - Teis
Oto moduł, o którym się zapomina
nim dobiegnie końca.
Co to jest? To taka niuskulowa
rąbanka, którą pewnie mądrale nazwą
minimalem czy jakimś tam ambientem, a
co jest po prostu połączeniem
mufflerowatego rytmu z różnymi
pierdnięciami i warknięciami.
Dramatycznie uboga dla każdego, kto ma
choć odrobinę muzycznej wrażliwości.
Muzyka, jaką tworzy tysiące
dzisiejszych wyrobników. Po co więc
jej słuchać? Udział oryginalnej myśli
śladowy. Jednym słowem - młoda scena
będzie zachwycona.
2. "West" - Traymuss
Ha, kiedy usłyszałem pierwszy
pattern, zakrzyknąłem od razu:
"Klimaty Porcupine Tree!". A jako że
to jeden z moich ulubionych
współczesnych zespołów, autor modka
miał u mnie plusa już na dzień dobry.
Puściłem to nawet Slayerowi. I
chociaż na jedno ucho głuchy, a z
drugiego ciągle wycieka mu jakaś maź,
usłyszał to samo co ja.
Niestety, potem robi się gorzej.
Wchodzi bas, w którym dobre, głębokie
brzmienie spotyka się z brzydkim
syntetycznym samplem. Moim zdaniem
gdyby autor nie starał się udziwniać,
wyszłoby to bardziej przekonywająco.
Dalej mamy średnio "wymowny" motyw
gitarowy. Szkoda, że zagrany tylko na
jednej ścieżce, przez co brzmi sucho i
komputerowo niczym solówki ze starych
modułów. Słowem, nie jest to złe, ale
trochę bez wyrazu.
1. "Synd[R]ome -autia" - Spectra
Goa trans.
Autor ciekawie buduje napięcie i
sprawnie posługuje się kontrastem.
Mroczny, niepokojący klimat psuje
nieco wejście partii instrumentu nr 7
w pozycji 15.
Rewelacyjne są sample 1-5.
Szkoda, że słychać je tylko na
początku. Odnoszę wrażenie, że
autorowi zabrakło na ich użycie
pomysłu, a mógł przecież dzięki nim
brawurowo wyczarować np. gdzieś w
środku bardzo sympatyczny klimacik.
Zamiast tego w pozycjach 34-39 uwięził
szumiące sample 8-9.
Tym razen nie słuchałem modów,
które nie przeszły selekcji. Po
pierwsze - ufam Adamsoftowi na tyle,
że skoro uznał je za chujowe, to
rzeczywiście takie są. Po drugie -
nie chciało mi się. Po trzecie -
słuchając wszystkich modków, które
przeszły selekcję zrozumiałem, że
gdybym chciał wysłuchać reszty,
mógłbym tego nie przeżyć. Z
pozostałych modułów wyróżnia się:
namiętnie funkująca perka w "Wasted"
Kure'a i Thunga oraz to, że niejaki
Whisper, autor moda
"ThereCanOnlyBeOne" jest sadystą, bo
zadedykował swojej dziewczynie moduł,
którego z własnej woli na pewno nie
wysłucha do końca (chyba że nie będzie
mogła uciec, bo muzyka ta ją
sparaliżuje, co jest całkiem
prawdopodobne). Nie lada ciekawostką
jest moduł Lamesofta "Stąpający słoń"
- przykład na to, że da się napisać
yaycarskiego moda, który nie jest ani
chujowy, ani nudny. Technicznie bez
zarzutu i w dodatku z fantazją.
MULTICHANNELE
3. "Machu Piccho" - Syntetic
Często słyszę moduły dobre, złe,
ciekawe, nudne, uwodzicielskie,
drażniące, relaksujące, doprowadzające
do kurwicy, ale dziwne? Bardzo
rzadko. A to jest właśnie moduł
dziwny.
Ta muzyka to coś w stylu wczesnego
OMD z elementami Kraftwerk, choć na
pewno jest też w niej obecny duch ery
new-romantic. Charakterystyczne,
quasi analogowe sample jeszcze
uwydatniają ten klimat.
Ale oczywiście nie ma róży bez
kolców. Od pozycji 33 autor zaczyna
testować wytrzymałość słuchacza,
nakładając na siebie poszczególne
melodie. Dwie? W porządku, choć coś
zaczyna strzykać. Trzy? Oj,
niedobrze. A gdy do tego wszystkiego
wchodzi czwarta, słuchacz ma ochotę
uciec i schować się do frytkownicy.
Autor miał z pewnością dobre intencje,
w końcu sztukę kontrapunktu opanowało
niewielu scenowych muzyków (np.
Dizzy), ale nieco przedobrzył. Na
pewno jednak ma wyobraźnię i będą z
niego ludzie.
2. "Constructor" - Traymuss
Zupełnie przyzwoity modek,
utrzymany w elektroniczno-medytacyjnym
nastroju. Ciekawie zaaranżowany, choć
trudno się oprzeć wrażeniu, że autor
za dużo uwagi poświęca
zagospodarowaniu tła, miast zająć się
resztą. Na pierwszym planie bowiem
mamy błahy, powtarzający się motyw i
już po kilku powtórzeniach zaczyna w
tej muzyce czegoś brakować.
Przyjemna, nie narzucająca się
muzyczka.
1. "Just Talking" - Kopernik & Kokesz
Przepraszam bardzo, ale nie mam
tego modułu. Obiecuję go zdobyć i
zrecenzować następnym razem.
Zdecydowanie najlepszym modem z
całego compo jest "EasyStep-heh-heeh"
Revisqa. Ten moduł jest po prostu
niesamowity! Jest w nim jakiś
niezwykły smutek elektrycznych
układów, jeśli wiecie, co mam na
myśli. Instrument solowy nie gra
żadnej "ewidentnej" melodii, tylko
improwizuje sobie, zaplamiając klimat.
Bardzo dopasowana perka, zajebiste
przejścia. Aranż oszczędny, ale
inteligentny. Jedno tylko mnie wkurza
- czemu tak krótko? Wyróżniłbym
jeszcze "Killing Instinct" Grogona za
inteligentne szaleństwo,
Kraftwerkowski duch i użycie gitary ze
smakiem, "2000 years after" Spectry za
niespokojny, pełen oczekiwania klimat
i smakowicie wplecione bongosy oraz
"Kotlet i ja" autorstwa Rolpho, który
to utwór na początku wiele obiecuje
(wejście w pozycji 6 jest wręcz
genialne!), ale później przeradza się
w małą kakofonię, co dowodzi, że autor
to muzyk obiecujący, choć jeszcze
nieokrzesany. Ach, zapomniałbym o
czadowym module "Deeply Soul
Injuction" X-Balla ze świetną perką i
basem i wyjątkowo konsekwentną
narracją. Tak trzymać!
JazzCat/Pic Saint Loup [Taboo Staw]
|