W zasadzie tytuł mówi wszystko: oto początek serialu opowiadającego o ewolucji muzyki na amigowej scenie.
Dziś lata 1986-1992.
Kto wie, kiedy powstał pierwszy tracker? No? W 1986 roku. A nazywał się Soundtracker i stworzył go Karsten Obarski.
Kolejnym przełomem był Noisetracker, później oczywiście Protracker, a na końcu DigiBooster. Muzyka, jaką pisali pierwsi
amigowi muzycy, też była całkiem inna od tej dzisiejszej. I całe szczęście.
OBORNIK
Który stary muzyk nie pamięta zestawu instrumentów dołączanych do Soundtrackera? Te wszystkie pizze, snary i brassy!
Było ich całkiem sporo, a łączyło je wszystkie to, że nie nadawały się do użycia. Choć muzycy z lat 86-88 byli niestety
innego zdania. Powstawała więc sieczka, którą jednak wszyscy się zachwycali. Czemu? Z dwóch powodów:
po pierwsze - samplowany dźwięk był wtedy takim novum, że nawet gdyby ktoś przesamplował pierdnięcie,
ludzie wyliby ze szczęścia, a po drugie: nie było wtedy niczego innego, czym można by się zachwycać.
Obornik - tym właśnie były produkowane wtedy moduły. Obornik... bo dopiero potem zaczęło się dziać ciekawie.
SAM PLUJĘ
Ludzie zaczęli tworzyć własne sample. Zaś okrzykiem, który najczęściej wydobywał się z piwnic amigowskich muzyków w tym
okresie, było:
-Sam pluję!
Były to lata 88-89. Najsławniejsi muzycy, którzy pierwsi zaczęli tworzyć w miarę porządną muzykę, to
Romeo Knight,
Dr. Awesome, Maestro i
Jesper Kyd.
Dominowało coś, co nazwałbym syntetycznym popem. Muzyka była coraz lepsza technicznie,
coraz bardziej wymyślna w formie, jednakże wciąż brakowało jej treści. Instrumenty często tarły się o siebie,
brakowało przestrzeni, a przede wszystkim jakiejś własnej myśli w tych utworach.
DZIEWCZYNY
Rok 1990 to prawdziwy annus mirabilis. Monitorami muzyków zawładnął Noisetracker. Co się wtedy nie wydarzyło!
Niejaki 4-Mat
napisał pierwszą melodię, którą nuciła cała scena. Mowa rzecz jasna o module Phantasmagoria z legendarnego
dema Anarchy pod tym samym tytutem.
wydając Bruno's Music Box II udowodnił światu, że na Amidze można pisać i funk, i jazz.
Zaś Walkman
i Moby
jako pierwsi na scenie skomponowali kawałki, które scenowcy mogli bez obaw puścić swoim dziewczynom.
Mowa o Klijse pa klijse - utworze Walkmana z dema Hunt for Red October grupy Cryptoburners, i Knulla kuk !!! - soundtracku
Moby'ego z Substance grupy Altratraz z roku 1991. Dwie rockowe kompozycje, z porządnymi gitarowymi solówkami,
od których niewiastom kręciło się w głowach.
PREKURSORZY
Rok następny przyniósł Bruno's Music Box III - sounddisk, który miał największy wpływ na amigową muzykę w całej jej historii.
Bruno zaprezentował i acid jazz, i jazz-rock z lat siedemdziesiątych, i heavymetal, i klimatyczne, nastrojowe numery.
O ile się nie mylę, to właśnie on wymyślił sposób na uzyskanie prostego delayu na trackerze, kopiując z opóźnieniem melodię
na dodatkową ścieżkę i zmniejszając jej głośność. Rżnęli od niego potem i
Nuke, i 4-Mat, i
Audiomonster.
To Bruno pierwszy użył gitar, wcale nie Audiomonster, wiedzieliście o tym? Myślę że nie, bo zaraz po wydaniu swojego
musicdisku Bruno uczynił najmądrzejszą rzecz w życiu - odszedł ze sceny i założył zespół.
W tym samym czasie swoje doskonałe solówki i niesamowitą technikę zaprezentował Heatbeat.
Był to jedyny muzyk na scenie potrafiący wyczarować świeże i oryginalne melodie praktycznie z niczego - z dwóch głupich
akordów: c-moll i c-dur. Niektóre z modułów, które Heatbeat napisał w roku 1991, to wręcz czysta poezja. 11 Notes on Sand,
Day by Day, Nebula Habitus czy porywający Scrambled Mind to songi pisane z sercem i wielką wyobraźnią, których muzycy do
dziś słuchają z zawiścią w zaciszach swoich zapleśniałych piwnic.
Podobne uczucia wywoływała wtedy ścieżka dźwiękowa z dema Enigma Phenomeny autorstwa Tipa
i FireFoxa.
Ten ostatni zresztą niedługo potem opuścił scenę, zamieszkał z żoną wysoko w górach i zrealizował swoje życiowe
marzenie - zajął się hodowlą nutrii. Muzyka z Enigmy to solidna porcja italo-disco spod znaku Laser Dance, ale zrobiona
z biglem i polotem.
Ach, cudne były to czasy - grzybiarze wychodzili z naszych pokojów szybko i z dziką tęsknotą w oczach.
Siedzieli potem do późna w nocy, pili i słuchali smętnych popiskiwań swoich pc-speakerów. Przeważnie płakali.
Pod koniec 1991 roku Sanity wydało sounddisk Turmoil z bajkowymi, melodyjnymi kawałkami Bit Artsa.
Rok 1992 właściwe nie przyniósł nic nowego, oprócz tego, że na dobre zaczął rządzić Protracker. Nuke dalej kopiował Bruna,
choć w międzyczasie zdążył napisać pierwszy czysto jazzowy moduł na Amidze: Jordan Jazz. Audiomonster uzbrojony w gitary
eksplorował bluesowo-rockowe tereny lat siedemdziesiątych, i dalej kopiował Bruna. Heatbeat zawzięcie szlifował swoją
technikę, wzbijając się na taki pułap, że nawet teraz niewielu może go tam dosięgnąć.
Choć nie, to nieprawda że rok 1992 nie przyniósł nic nowego. Przyniósł zarazę...
JazzCat/Pic Saint Loup
Artykuł pochodzi z magazynu Amiga Computer Studio 2/2000 |