Miejsce pierwsze: "Trance-probe
2009", State/Veezya.
Niewiele złego można powiedzieć o
tym module. Ale też niewiele dobrego.
W ogóle niewiele można o nim
powiedzieć. Ot, po prostu transik z
klasycznym acidowym basem. Perkusja
przypomina mi trochę bębny z utworu
"Blue Monday" zespołu New Order, i
jest bodaj najciekawszy element w
całym "Trance-probe 2009". Dziwi mnie
tylko jedna rzecz.
Otóż na marcowym kompakcie MA
znajdują się wszystkie moduły
nadesłane na konkurs muzyczny. Jest
wśród nich także propozycja State'a
(Konkurs_Muzyczny/Marcin_Bialobrzewski
/mod.Iloozya_4ch) i jest to naprawdę
ciekawy kawał muzy! Z soczystym
klimatem i niesamowitym "deszczowym"
feelingiem. Do "Trance-probe 2009" ma
się jak onanizm do miłości. Co o tym
myśleć? Chyba musimy zaczekać na
kolejne kawałki tego obiecującego,
choć nieobliczalnego muzyka.
Miejsce drugie: "alpha centauri",
Skip/Potion.
Oto co pisze autor: "Mogę [...]
powiedzieć, że ten utwór reprezentuje
mój własny oryginalny styl, a jeśli ci
on nie odpowiada, co mnie zbytnio nie
zdziwi, bo moda na goa już minęła, w
tym pojebanym kraju, gdzie lepiej jest
się dzielić niż jednoczyć to twoja
prywatna sprawa, sam podcinasz sobie
skrzydła.".
Hmmm, własny styl... To jest coś,
czego na scenie brakuje. I Ty,
autorze, też niestety nie jesteś
wyjątkiem. "Alpha centauri" to
przykład standardowego aż do bólu goa.
Mimo szczerych chęci nie dostrzegłem w
nim nic własnego.
I to jest właśnie problem młodych
muzyków. Są, tak jak na przykład
Skip, dobrzy technicznie, z trackerem
radzą sobie lepiej niż przyzwoicie, i
wyraźnie czuć, że drzemie w nich spory
potencjał, ale nie potrafią jeszcze
umieścić w patternach siebie. Nie
potrafią sprawić, żebyśmy słuchając
ich modułu zakrzyknęli: "To na pewno
Skip!". Ale to przyjdzie z czasem.
Skip pisze, że nie zdziwi się,
jeśli jego numer komuś się nie
spodoba, bo "moda na goa już minęła".
Skip, naprawdę myślisz, że Twój utwór
mógłby się komuś nie spodobać tylko
dlatego, że moda na goa już minęła?
Moda na goa minęłą, to prawda, ale
moda na dobrą muzykę nie minie nigdy.
Uważasz, że dobra muzyka to tylko to,
co jest modne? Tak naprawdę przecież
nie jest ważne, czy to rock czy goa,
oldschool czy newschool. Muzyka jest
albo dobra, albo zła.
Aha, o co chodzi z tym podcinaniem
sobie skrzydeł?!
Miejsce trzecie: "ultrasonix",
Protas/Mawi.
Od dłuższego czasu przysłuchuję
się poczynaniom Protasa i robię to z
coraz większą przyjemnością. Moduły
Protasa dają się rozpoznać od
pierwszego patternu. Uprawia on styl,
który nazwałbym futurystycznym disco.
Więcej! Myślę, że gdyby Kosmici
chcieli sobie kiedyś urządzic na Ziemi
potańcówkę (czytaj: wściekle pomachać
czułkami), puściliby sobie właśnie
muzykę Protasa.
"Ultrasonix" przywodzi na myśl
house'owe remiksy z samego poczatku
lat dziewiędziesiątych, jakie grało
np. radio "Power FM". (Parę z nich
mam chyba jeszcze na kasetach!) Zwraca
uwagę niemalże hipnotyczna, mocno
wyeksponowana perkusja i to, że Protas
nie boi się używać SoundProbe, który
niedługo stanie się dla muzyków tym,
czym ImageFX jest dla grafików.
Wydaje mi się jednak, że brakuje w
tej muzyce pierwiastka ludzkiego. Po
kilkukrotnym przesłuchaniu zaczynamy
tęsknić za czymś, co odwróciłoby uwagę
od mechanicznego rytmu i syntetycznego
basu. A można było temu przecież
łatwo zaradzić, wplatając na przykład
między beaty jakiś delikatny motyw
melodyczny albo ludzki głos.
Czego by jednak nie mówić,
"Ultrasonix" jest najciekawszym
modułem w 4-channel compo. Reszta
kompozycji jest bardzo przeciętna.
Może za wyjątkiem modułu "Automa
gravity" X-Balla. Jest w tym numerze
jakaś drapieżność, jakiś nerw, choć
miejscami "Automa" zbyt mocno
przypomina moduł Mufflera z "My
Kingdom". Autorowi doradzam więc to
samo, co Skipowi - pracę nad własnym
stylem. Bo i X-Ball, i Skip to
kandydaci na dobrych muzyków.
WIELE KANAŁÓW
Miejsce pierwsze: "the last day",
Echo/Diffusion.
No i jak ja mam ocenić taki moduł?
To klimat, jaki miały muzyczki z
pierwszych polskich zinów. Myslę np.
o songach Mr.Roota, Gacucha, Kalosza,
wczesnym Snoopym, o Jarku itd. Nie
była to dobra muzyka wtedy, dlaczego
więc dobra ma być teraz?
Po pierwsze - klimat. Jak
powiedziałem, to wszystko było już
grane. Dawno temu. Czysty A-dur albo
a-moll? Nawet w przewrocie? Nie!!
Te harmonie są już tak zużyte, tyle
razy powtarzane, że tylko geniusz
potrafiłby wyczarować z nich coś
świeżego. I dlatego nikt ich dzisiaj
nie używa. Może za wyjątkiem
discopolowców. Po drugie - solówki.
Dobra melodia to taka melodia, która
wnosi do akompaniamentu coś nowego. A
tu równie dobrze mogłoby jej nie być,
bo jest zupełnie bez wyrazu. Autor
miele dźwiękami, ale nic nie mówi.
Ani nas to nie porusza, ani nie wpada
w ucho, więc po cholerę mamy tego
słuchać? I po trzecie - sample. Są
kiepskie (choć to niby 16 bitów) i źle
dobrane (np. saksofon jest za głośny,
piano brzmi zbyt sztucznie etc.).
"The last day"... Miejmy
nadzieję, że dzień, w którym autor
napisał ten moduł, to był jego "the
last day" spędzony przy trackerze.
Miejsce drugie: "house deenay",
Protas/Mawi.
To naprawdę niezły moduł! Ma
wszystkie zalety "ultrasonix", ale
żadnej z jego wad. Sugestywny klimat
(porywająca mieszanka disco, funku i
acidjazzu), ludzkie głosy, "żywe"
gitary i dęciaki plus spokojna,
chociaż zdecydowawna narracja
sprawiają, że słucha się tej muzyczki
bez zniecierpliwienia. Może tylko
werbel jest trochę za głośny i
niepotrzebnie tak się mota. Ale jedna
rzecz mnie niepokoi. Sekwencje. Dużo
sekwencji. Sekwencje są ok, sam
często ich używam, ale tylko, jeśli
własne. Protasowe mi na takie nie
wyglądają. Chyba że się mylę.
Tak czy owak, Protas posiadł już
umiejętność zmuszania patternów, żeby
tańczyły tak, jak im zagra. Przyszedł
teraz czas na kolejny krok - na
pisanie dobrych melodii. Bo pierwszym
krokiem jest opanowanie techniki. To
wręcz psi obowiązek muzyka. Drugim -
umiejętność stworzenia klimatu i
uwiedzenia nim słuchacza. A trzecim -
zbudowanie dobrej solówki. I nie
mówię o jakichś rozbudowanych,
ciągnących się przez pół modułu
nudnych improwizacjach bez wyrazu,
broń Boże! Czasem wystarczy dosłownie
kilka nut. Ale to wszystko trzeba
poczuć samemu. Powodzenia!
Miejsce trzecie: "Horns of
Jerycho", Hal/Anakata.
Oto cytat z modułu:
"I tedy lud wszystek
krzyczał, a trąby
grzmiały... mury
Jerycha padły
natychmiast
Jozue,6,20"
Ja też padłem natychmiast po
wysłuchaniu tego modułu.
Nie, no aż tak źle nie jest. Ale
coś mi się przypomniało.
Pamiętam szok, jaki wywołał moduł
"Light&Sound IV" Dreamera na party
Polish Autumn'93. Wszyscy
siedzieliśmy z otwartymi paszczami,
niezdolni do ich zamknięcia. Ale to
było sześć lat temu.
Często kiedy słucham modułów
muzyków pecetowych, dziwi mnie, czemu
ci ludzie idą po naszych śladach?
Niby tacy samodzielni, a robią
dokładnie to, co my parę lat temu. I
nie chodzi mi tylko o muzykę (odsyłam
do tekstu "Syndrom C&A").
Z reszty modów wybija się Roger ze
swoim "Entry is near". To bardzo
ciekawy kawałek! Ale poza Rogerem
jest kiepsko. Dziwi mnie też, czemu
selekcji nie przeszedł
"ValleyoftheScreamingRocks" - popis
inwencji Grogona. Bo prawdę mówiąc
jego moduł pobił wszystkie.
Organizatorzy podobno twierdzili, że
miał za dużo kanałów, co jest szczytem
kretyństwa. 26 kanałów to na pewno
nie przegięcie, a w końcu to
MULTICHANNEL compo. Myślę, że powód
był zupełnie inny. Mod Grogona,
oprócz tego, że zajmuje 26 ścieżek,
korzysta również z efektów DSP i
16-bitowych sampli, a taka mieszanka
to dla 030/50 zdecydowanie za dużo.
Mam pytanie do organizatorów - czy
sądzicie, że macie prawo wyjebywać
najlepszy moduł z compo tylko dlatego,
że nie da się go odsłuchać na Waszych
Amigach?
JazzCat/Pic Saint Loup [Taboo Staff]
|